Pączuszki mojej mamy, które kojarzą mi się z dzieciństwem :) Bardzo mięciutkie, szybsze do zrobienia w porównaniu do zwykłych pączków i idealne na podwieczorek czy do śniadania. Najlepsze od razu po usmażeniu oraz na drugi dzień. Z przepisu wychodzi dosyć dużo małych pączków, na mniejszą rodzinę można spokojnie użyć tylko połowę podanych składników.
Składniki:
• 500 g zmielonego sera twarogowego
• 2 szklanki mąki pszennej
• 1 szklanka cukru
• 4 jajka
• 1 cukier wanilinowy
• 2 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
• ok. 2 litry oleju do smażenia
• cukier puder do posypania
Wykonanie:
Mąkę przesiać. Dodać cukier, cukier wanilinowy, twaróg oraz jajka i wszystko razem zmiksować. Ciasto powinno być lepiące - nie dodawać więcej mąki, gdyż wtedy pączki będą twarde. Do większego garnka przelać olej i go dobrze rozgrzać (musi być bardzo gorący). Dużą łyżką przekładać na olej ciasto o wielkości orzecha włoskiego (kilka sztuk na garnek, pączuszki mają swobodnie pływać i nie sklejać się). Smażyć chwilę z każdej strony aż nabiorą brązowego koloru. Wyjąć z oleju na papierowy ręcznik, odczekać ok. 10 minut do przeschnięcia. Po tym czasie oprószyć cukrem pudrem. Pączuszki są gotowe do spożycia.
Uwielbiam takie pączki :) Te pięknie wyglądają.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie na kruche ciasto ze śliwkami i nie tylko.
Oh zjadłabym takie kuleczki! Zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńJejku! Jakie apetyczne :)
OdpowiedzUsuńuwielbiałam je jak byłam mała :)
OdpowiedzUsuń